Tydzień temu – 2 lutego – obchodziliśmy Święto Ofiarowania Pańskiego. Był to dla naszej wspólnoty dzień szczególny. Dlaczego? Z kilku powodów.
Po pierwsze: od 27 lat dzień 2 lutego jest przeżywany w Kościele jako Dzień Życia Konsekrowanego. Z tej okazji podczas Mszy Świętej wspólnie odnowiłyśmy Śluby. Wprawdzie jest kilka takich dni w roku, kiedy to robimy (przy okazji większych uroczystości, np. Wielkanocy czy Bożego Narodzenia – wówczas odnawiamy Śluby w naszym klasztornym chórze, po Nieszporach);
jednak wyjątkowym wydarzeniem dla nas jest odnowić je poblicznie, podczas Mszy Świętej. Dzieje się tak po naszych wspólnotowych rekolekcjach, a także właśnie 2 lutego.
Tym razem – już po raz drugi – na początku każda z nas osobiście wypowiedziała swoje imię do mikrofonu, po czym wszystkie razem kontynuowałyśmy formułę Ślubów. Można by rzec – nic nadzwyczajnego, ponieważ odnowienie ich jest jedynie aktem wypływającym z pobożności, nic nie zmieniającym od strony formalnej. Był to jednak dla nas bardzo ważny moment, bo każdą z nas odwołał bezpośrednio do jej osobistego dnia złożenia Ślubów. A że z ludzką słabością wiąże się skłonność do zapominania o tym, co ważne, dobre i piękne – potrzebujemy takich momentów, które nam przypominają o tym, kim jesteśmy, Kto nas powołał i po co tu jesteśmy.
Po drugie – z dniem 2 lutego zakończyliśmy tradycyjny czas śpiewania kolęd. Dobiegł też końca jubileusz związany z pierwszym żłóbkiem urządzonym przez św. Franciszka – i związana z nim możliwość uzyskania odpustu za nawiedzenie żłóbka w kościołach i kaplicach franciszkańskich. W tym miejscu musimy wyrazić naszą ogromną radość. Bo chociaż jesteśmy w klauzurze, to z naszego zakonnego chóru mniej więcej słyszymy, co się dzieje w kaplicy zewnętrznej – i słyszałyśmy, że do 2 lutego Dzieciątko Jezus rzeczywiście miało liczne towarzystwo. Potwierdzenie tego przychodziło przy wieczornym sprzątaniu kaplicy – bo prawie codziennie było co robić. Bardzo się z tego cieszymy.
Po trzecie: nie sposób wyliczyć, ile otrzymałyśmy przy okazji 2 lutego życzeń, dobrych słów i wszelkich wyrazów życzliwości. Ogromnie nas to wszystko wzruszyło, ucieszyło, a także umocniło i utwierdziło w przeświadczeniu, że mamy dla kogo się starać – i że warto. DZIĘKUJEMY – za każde dobre słowo, a także za wiarę i zaufanie, które stoją za każdą prośbą o modlitwę. I z drugiej strony – dziękujemy za każdą modlitwę w naszej intencji. Bez tego nie byłoby nas tutaj.