Święta Klara z Asyżu
– kobieta, która żyła przeszło osiem wieków temu – wywarła ogromny wpływ na duchowość ówczesnego Kościoła, zapoczątkowała nowy sposób żeńskiego życia zakonnego, stała się, wreszcie, matką wielu kobiet, zarówno sobie współczesnych, jak i kobiet wszystkich czasów. Kim tak naprawdę była? Skąd pochodziła? Co przyczyniło się do tego, że pamięć o niej nie umarła, a przeciwnie staje się coraz żywsza? Co możemy powiedzieć o niej dziś, w dwudziestym pierwszy wieku?
Klara przyszła na świat około roku 1193 lub 1194 w Asyżu, w szlacheckiej rodzinie Ortolany i Favarone Offreduccio di Bernardino.
Legenda o św. Klarze podaje, że Ortolana, niedługo przed narodzinami Klary, modliła się przed wizerunkiem Jezusa Ukrzyżowanego. „Usłyszała wtedy głos zwracający się do niej: „Nie lękaj się, niewiasto, bowiem bezpiecznie porodzisz światło, które rozjaśni samą światłość”. Dlatego po narodzinach nadała swej córce imię Klara, co znaczy „jasna, jasność”.
Rodzina Klary, jak zaznaczają źródła, była jedną z „najszlachetniejszych rodzin w całym mieście Asyżu”. Klara wychowywała się w tak zwanej kulturze dworsko – rycerskiej, a więc jej umysł przesiąknięty był tym, co ważne i istotne dla takiego rodzaju społeczeństwa: pięknem, uprzejmością, mądrością, szlachetnością, skromnością, odwagą. Akta procesu kanonizacyjnego św. Klary świadczą o tym, że zawsze postępowała w sposób zacny, że była dziewczyną uprzejmą, dobrą i życzliwą, a dodatkowo bardzo piękną. Szlachetne urodzenie i niezwykła uroda sprawiły, że miała wielu konkurentów starających się o jej rękę.
W ówczesnym społeczeństwie małżeństwo było traktowane bardziej jako przymierze dwóch rodów, niż święty związek mężczyzny i kobiety, kochających się wzajemnie. Wybór małżonka dla dziewczyny był bardzo ważną sprawą całej rodziny. W czasach Klary dziewczyna miała jednak prawo odrzucić kandydata. Z tej możliwości Klara korzystała dość długi czas. Skąd takie przypuszczenie? Ponieważ gdy rozpoczynała życie pokuty miała około osiemnastu lat. Na małżeństwo było to już późno, bo kobiety tamtych czasów wstępowały w związki małżeńskie między czternastym a osiemnastym rokiem życia. Można z tego wnioskować, że opór Klary trwał już długo. Legenda o św. Klarze podaje, że przyszła Święta niejednokrotnie namawiana była „do małżeństwa, a ona nie chciała nawet słuchać”.
Po kilku potajemnych spotkaniach ze św. Franciszkiem, Klara całym sercem zapragnęła i postanowiła pójść śladem swego duchowego ojca – Franciszka. Jednak jedyną możliwą drogą prowadzącą do zrealizowania owego pragnienia, była ucieczka z domu. Zbyt wielkie nadzieje rodzina wiązała z Klarą, by dobrowolnie zgodzić się na jej pójście za Franciszkiem. Zresztą byłoby to społecznym skandalem i przyniosłoby ogromny wstyd całej rodzinie.
W Niedzielę Palmową, nocą z 18 na 19 III 1212 roku Klara już na zawsze opuściła rodzinny dom, by iść za głosem Pana, który wołał w jej sercu. Pod osłoną nocy udała się do Kościoła Matki Bożej Anielskiej, zwanej Porcjunkulą, gdzie z zapalonymi pochodniami oczekiwali na nią bracia, na czele ze św. Franciszkiem. Tam zamieniła piękny strój arystokratki na ubogie szaty wiejskiej kobiety, a następnie pozwoliła obciąć sobie włosy. W tamtych czasach był to widoczny znak zupełnego poświęcenia życia Bogu. Następnie Franciszek zaprowadził ją do benedyktyńskiego opactwa Świętego Pawła, które znajdowało się na zboczach góry Subasio. Było to działanie bardzo przemyślane ze strony naszego Świętego. Franciszek podejrzewając, że rodzina tak łatwo nie zrezygnuje z Klary i nawet siłą będzie próbowała sprowadzić ją na „właściwą” drogę, zaprowadził swą nową uczennicę do miejsca, które pozostawało pod wyłączną władzą Kościoła i stanowiło swego rodzaju azyl dla poszukujących schronienia. Tu władza świecka, ani żadna inna, już nie sięgała. Mimo to wuj Klary, Monaldo, na czele kilku rycerzy najechał klasztor Świętego Pawła, by groźbami, a nawet przemocą zmusić krewną do powrotu. Reakcja Klary na taką sytuację była jednoznaczna i ukazywała jednocześnie odwagę i hart ducha naszej Świętej. Dziewczyna chwyciła się obrusów ołtarza, a potem odsłoniła głowę, ukazując tonsurę. Była to decydująca chwila, w której krewni zrozumieli, że Klara już na zawsze, definitywnie i ostatecznie poświęciła się Panu. Można nazwać ten dzień – dniem zwycięstwa miłości.
Zanim ostatecznie Klara zamieszkała w klasztorze Świętego Damiana, przebywała jakiś czas we wspólnocie kobiet, przy kościele Świętego Anioła w Panzo. Tam dołączyła do niej jej rodzona siostra Agnieszka. Po kilku tygodniach Klara i jej pierwsze towarzyszki osiedliły się już na stałe w klasztorze Świętego Damiana. Dołączyły do nich także Beatrycze, druga siostra Klary, i Ortolana jej matka.
Tak rozpoczęło się blisko czterdziestoletnie życie, ukryte za klauzurą Świętego Damiana, które okazało się niezwykle płodne i owocne dla całego Kościoła.
Bulla kanonizacyjna podkreśla, że Klara „była nade wszystko rozmiłowaną i nieustępliwą naśladowczynią ubóstwa”. Faktycznie ubóstwo było jedną z cech charakterystycznych wspólnoty tworzącej się przy kościele św. Damiana i stanowiło główny przedmiot trosk Klary. Często pisała o tym w swych pismach. Wspomnijmy choćby jeden fragment: „I tak jak ja, razem z moimi siostrami, zawsze gorliwie zachowywałam święte ubóstwo, jakie przyrzekłyśmy Panu Bogu i błogosławionemu Franciszkowi, tak też każda ksieni, która po mnie przyjmie urząd i wszystkie siostry niech będą zobowiązane zachować je aż do końca”. Przebija z tej myśli ogromne pragnienie, by ideał świętego ubóstwa przetrwał próbę czasu, a także niewzruszona pewność, że jest to prawdziwie Boża droga, droga życia ewangelicznego. Klara chciała także prawnie zabezpieczyć życie w doskonałym ubóstwie, dlatego starała się o otrzymanie od Stolicy Świętej tzw. Przywileju ubóstwa. Udzielił go wspólnocie z San Damiano papież Innocentego III, który z wielką radością własnoręcznie sporządził pierwszy zapis przywileju. W późniejszych latach nieraz jeszcze musiała stawać w obronie tego, co tak bardzo kochała – naśladowania Jezusa ubogiego i pokornego. Przyjrzyjmy się choćby jednemu takiemu wydarzeniu, kiedy to Grzegorz IX usiłował przekonać ją do przyjęcia pewnych posiadłości. Mówił: „Jeśli lękasz się z powodu ślubu, to zwolnimy cię z niego”, na co Klara zdecydowanie odpowiedziała: „Ojcze Święty, dla żadnego powodu nie chcę być kiedykolwiek zwolniona z postępowania za Chrystusem”.
Wspólnota w San Damiano, kierowana przez „małą Roślinkę św. Franciszka”, prawdziwie żyła w wielkiej wzajemnej miłości, oddaniu i ofiarnym poświęcaniu swego życia Panu. Oczywiście, jak w każdej ludzkiej wspólnocie, żyjącej na tej ziemi, nie brakowało i tam momentów trudnych, wystawiających wiarę i miłość na próbę, a nawet zagrażających życiu. Jednym z nich było wydarzenie, kiedy saraceni atakujący Asyż, „dotarli do San Damiano, do wnętrza klasztoru na dziedziniec sióstr”. Można wyobrazić sobie, co działo się w sercach sióstr pozbawionych jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz, zdanych na łaskę lub niełaskę napastników. W tej ogromnej sytuacji zagrożenia Klara nie „straciła głowy”. Upadła na kolana przed Jezusem Eucharystycznym, „i we łzach mówiła: „Podoba Ci się, Panie mój, by te Twoje słabe służebnice, które wychowałam w miłości do Ciebie, teraz wpadły w ręce pogan? Proszę Cię, Panie, strzeż tych służebnic Twoich, których ja teraz strzec nie mogę”. Nagle jej uszom zabrzmiał głos, jakby chłopięcy, zwiastujący nową łaskę: „Zawsze będę was strzegł”.
Po chwili odgłosy atakujących klasztor saracenów umilkły. Niebezpieczeństwo odeszło, Jezus Sam ocalił swe Oblubienice.
Wspólnota z San Damiano, założona przez św. Franciszka i św. Klarę, nie miała reguły, czy statutów porządkujących codzienne życie. Klara miała wielkie pragnienie iść drogą ewangelicznej prostoty, tak jak uczynił to Franciszek i jego bracia. Ufała przede wszystkim działaniu Ducha Pańskiego i Jego kierownictwu była zawsze poddana. Uczyła współsiostry tego, czym sama żyła, co sama kochała. Uczyła siostry całkowitego zawierzenia Ojcu miłosierdzia we wszystkich sprawach, zarówno duchowych, jak i materialnych. Jednak dobrze rozumiała, że potrzeba także spisanych zasad ich sposobu życia, by Kościół mógł położyć na nich swą pieczęć i tym samym zagwarantować trwałość zakonu. Dlatego była to dla Klary sprawa ogromnej wagi, wręcz kluczowa, decydująca o charakterze i dalszym rozwoju wspólnoty. Na początku siostry zmuszone były przyjąć jako podstawę kanoniczną Regułę św. Benedykta, która była zasadnicza dla ówczesnego żeńskiego życia zakonnego.
W 1219 roku kardynał Hugolin, który sprawował opiekę nad klasztorami „damianitek”, ułożył własną regułę. Reguła Hugolina z kolei cechowała się wielką surowością odnośnie do postu, abstynencji i klauzury. Była pozbawiona ducha ewangelicznego, tak charakterystycznego dla Franciszka i nawet jednym słowem nie wspominała o przywileju całkowitego ubóstwa. Kolejną regułą, narzuconą z zewnątrz, była reguła napisana przez papieża Innocentego IV. Jednak ona też nie odpowiadała duchowi św. Franciszka, który Klara tak bardzo pragnęła zachować. Po wieloletnich zmaganiach, będąc już u kresu życia, nasza Święta sama wzięła się do dzieła. Napisana przez nią forma życia była w rzeczywistości skopiowaną regułą św. Franciszka, dostosowaną do sposobu życia wspólnoty klauzurowej. Czuć w niej prawdziwie ducha franciszkańskiego, a bogata osobowość Klary wycisnęła niezatarte piętno na tekście, szczególnie rozdziałach dotyczących ubóstwa i relacji między siostrami. Tą formę życia, nazywaną dziś Regułą św. Klary zatwierdził ostatecznie papież Innocenty IV 9 sierpnia 1253 roku, na dwa dni przed przejściem Klary do wieczności. Było to ostatnie zwycięstwo miłości w życiu Świętej na tej ziemi. Zdobyła to, czego tak bardzo pragnęła i o co walczyła z mocą przez blisko czterdzieści lat. 11 sierpnia 1253 roku św. Klara, pełna wdzięczności i pokoju, została zaprowadzona przez orszak dziewic do domu Ojca, którego tak bardzo umiłowała.
Dziś my, klaryski dwudziestego pierwszego wieku, dzięki determinacji, odwadze i miłości naszej świętej Matki, możemy radośnie i ufnie podążać drogą Ewangelii, którą ponad osiem wieków temu utorowała nam Święta Klara z Asyżu.
W bulli kanonizacyjnej papież Aleksander IV, odwołując się do znaczenia imienia Klary, tak pisał o naszej Świętej: „Jakże żywa jest moc tego światła i jakże mocny blask tego jaśniejącego źródła! Zaprawdę, to światło trwało w zamknięciu klauzury, a na zewnątrz roztaczało świetliste promienie. Zgromadzone w ubogim klasztorze, roztaczało się w przestrzeniach świata. Strzeżone wewnątrz, emanowało wokół. Albowiem Klara się ukrywała, lecz jej życie znane było wszystkim. Klara milczała, lecz krzyczała jej sława. Pozostawała w ukryciu swej celi, lecz w miastach głoszono wieść o niej”.