JA WAS ZAWSZE STRZEC BĘDĘ

800- lecie powstania Zakonu Św. Klary

 

Na początku mojego życia zakonnego, gdy myślałam o św. Klarze żałowałam, że powszechnie jest ona tak mało  znana. Jest wielu znanych i cytowanych świętych. Klara do nich nie należy. Nie jest tak czczona i kochana jak inne Założycielki i Reformatorki. Owszem Klara jest kojarzona ze  św. Franciszkiem, niektórzy nawet wiedzą, że założyła Zakon, ale często wiedza o św. Klarze  na tym etapie się urywa.

To mnie zmobilizowało do zapoznania się z Matką  mojego Zakonu. Im więcej czasu poświęcałam na studium jej Pism, tym bardziej odkrywałam ją  jako wielką świętą.

Zrozumiałam, że bardzo dobrze, że Klara nie jest znana. To świadczy o tym, że naprawdę żyła pełnią swojego powołania. Żyjąc w klauzurze ,,była pomocnicą Boga niewysłowionego, która podnosi upadłych” poprzez   niewidoczną dla  tego świata, pokorną modlitwę i pracę. Klara ukryła się z Chrystusem w Bogu, trwała w tym ukryciu i tak trwa do dziś.  Jej życie było cichą wiernością Chrystusowi ,,w którego każdego dnia się wpatrywała”.

Listy św. Klary ukazują głębię jej miłości do Jezusa!  W tych listach nie ma mowy o nocach ciemnych, o cierpieniu, choć na pewno doświadczała tych rzeczywistości.  Pomimo tego, że przez prawie  czterdzieści lat poważnie chorowała,  jej Pisma emanują miłością. Można wywnioskować, że na co dzień żyła miłością i na niej się skupiała. Wszystko , nawet cierpienie i choroba pomnażało w niej miłość do  Jezusa, którego  nazywa Dawcą. We wszystkim widziała dar, dlatego była przesiąknięta duchem dziękczynienia i optymizmu.

Była wychowana w religijnej atmosferze, lecz duży wpływ na jej życie duchowe miał św. Franciszek. Zachwyciła się Franciszkiem , który wołał ,, Miłość nie jest kochana”.

Klara widziała jak szczęśliwy jest Franciszek, który dla Miłości oddał wszystko. Chciała iść z Franciszkiem za Chrystusem.  Napotkała przeszkody, jak każdy, kto chce iść,, pod prąd” tego świata. Rodzina już wybrała dla niej drogę życia, wybrała jej przyszłego małżonka.

Klara chciała żyć dla ,,Niekochanej Miłości”. Gdy nie miała innego wyjścia zdobyła się na szalony krok wiary! Ciemną nocą uciekła z domu, zostawiając wszystko , aby ,,rzucić się w ramiona ubogiego Chrystusa”.  Na tej drodze wspierał ją Franciszek, ale nawet on nic by nie zrobił, gdyby Klara nie miała w sercu odwagi wiary! Ta odwaga nie raz pomogła jej odnieść zwycięstwo. Tę odwagę czerpała z Eucharystii. Jezus ,,którego umiłowała całym sercem” , był jej oparciem i wspomożycielem.

Miłość do Chrystusa i wiara, że ,,Jego potęga jest większa” ocaliła jej klasztor, miasto i nowo powstały Zakon.

Burza,  która za czasów cesarza Fryderyka targała Kościołem ,  była szczególnie skoncentrowana na Asyż.  Wojsko, które  pragnęło krwi chrześcijan dotarło  także do San Damiano, do wnętrza klasztoru, na dziedziniec.  Siostry  sparaliżowane strachem  zwróciły się do chorej Matki Klary, ta natomiast udała się jak zawsze do Obrońcy swego życia – Jezusa w Eucharystycznego.  Chwyciła kustodię z Najświętszym Sakramentem i wyszła z Jezusem naprzeciw wrogom. W modlitwie prosiła ,,Proszę Cię mój Panie, strzeż tych służebnic Twoich,  których ja teraz strzec nie mogę”.

Jezus widząc jak całą ufność złożyła w Nim, jak szczerze w Niego wierzy  odpowiedział,, Ja was zawsze strzec będę”.

Saraceni wystraszyli się Chrystusa i tej kobiety, która ma tak wielka wiarę! Odeszli z klasztoru, z miasta.

Klara nigdy nie zapomniała tej obietnicy , która wypowiedziała do niej Pokochana Miłość:

,,Ja was zawsze strzec będę”.

Czy można usłyszeć  piękniejsze słowa od Odkupiciela, nie tylko w chwili zagrożenia, ale także na początku istnienia Zakonu?

Jezus odpowiedział miłością na wielką miłość Klary.

Dziś  gdy świętujemy 800 lecie istnienia naszego Zakonu,  mogę powiedzieć, że On nas zawsze strzegł. Widzę jak na co dzień On nas strzeże i  wierzę , że będzie zawsze nas strzegł, ponieważ obiecał to św. Klarze.

Dziś gdy myślę o Klarze , jestem dumna, że to właśnie ona założyła mój  Zakon. Chciałabym , aby  na co dzień życie moje i moich sióstr, było takie jak Klary-proste i dlatego piękne.

 

                                                                                                                                                       S.Maria Emanuela